Trochę wspomnień i trochę rozmazanych zdjęć. Kilka refleksji na temat „rumuńskich” spotkań z moim udziałem, których wspólnym mianownikiem była palinka.
Przewodnik po Rumunii został wydany jakoś w pierwszym kwartale tego roku, ale pierwsze spotkanie autorskie odbyło się dopiero na początku czerwca. Nie był to przypadek, gdyż zależało mi na tym, aby miało ono miejsce w krakowskim klubie Kornet. Zwłaszcza, że to stamtąd wyszła inicjatywa zorganizowania tego typu wydarzenia. Michał, jeden z właścicieli knajpy, dumnie określa ją mianem „pierwszej rumuńskiej knajpy w Polsce”. Nie ma w tym ani trochę przesady, bo rumuńskich śladów jest tam bez liku.
Spotkanie odbyło się 10 czerwca, co również nie było dziełem przypadku. W tym samym dniu odbywał się mecz piłki nożnej z udziałem reprezentacji Polski i Rumunii. Imprezę można zaliczyć do udanych, czego nie można powiedzieć o wyjazdowym meczu w Bukareszcie z listopada ubiegłego roku.
Kolejne spotkanie odbyło się w sobotę 29 lipca w Warszawie. Tym razem ojcem sukcesu był Witt Wilczyński z portalu folk24.pl. On bowiem dał mi namiar na rewelacyjną knajpę To Się Wytnie, mieszczącą się na Pradze. Przede wszystkim jednak Witek „skradł” nam cały show, za co jesteśmy mu niezmiernie wdzięczni, bo opowieści o wyjazdach na mecze piątej ligi okręgowej i spotkaniach z Cyganami tworzącymi muzykę manele to było coś, czego nie da się opisać. Ględzenie o przewodniku można w porównaniu z jego występem śmiało uznać za nudę :).
Po prezentacji przewodnika Michał z Towarzystwa Miłośników Rumuńskiej Motoryzacji „Dacia Drum Bun” opowiadał o projekcie „Caravana Go Romania”, natomiast tuż po występie Witta Mihai Lisnic, czyli DJ Romanian, zaprezentował publiczności najlepsze rumuńskie i mołdawskie utwory folkowe. Impreza skończyła się grubo po północy, o czym zakomunikował nam patrol policji wezwany przez sąsiadów.
Dzień później pojechaliśmy do Krakowa, gdzie w Kornecie opowiadaliśmy o projekcie „Caravana Go Romania”. Wpis na temat tego wyjazdu prędzej czy później pojawi się i tutaj, ale zanim to nastąpi muszę wywołać cudem odnaleziony film ze zdjęciami.
To tyle, jeśli chodzi o telegraficzny skrót naszych wspólnych imprez tematycznych. Kolejne spotkanie będzie miało miejsce we Wrocławiu w drugiej połowie września. Póki co nie mogę jednak o tym myśleć, bo po minionym weekendzie czuję się jak Sandu w jednym ze swoich szlagierów:
*Główne zdjęcie pochodzi ze zlotu Dacii w Satu Mare. Było ono ilustracją wydarzenia na fejsbuku.